
16 stycznia 2025 r. otrzymałem zamówienie na namalowanie obrazu beatyfikacyjnego Sługi Bożego Księdza Stanisława Streicha. Jako wykonawcę polecił mnie ks. Marek Niemir. Rozpoczęły się prace projektowe konsultowane z ks. prał. Romanem Kubickim, proboszczem parafii św. Jana Bosko w Luboniu, z ks. dr hab. Wojciechem Muellerem postulatorem procesu beatyfikacyjnego ks. Streicha oraz z koordynatorem uroczystości beatyfikacyjnych ks. Krystianem Sammlerem dyrektorem Wydziału Duszpasterskiego Kurii w Poznaniu. Otrzymałem dostęp do archiwum parafialnego, gdzie mogłem zapoznać się ze starymi dokumentami, a przede wszystkim ze starymi fotografiami księdza Stanisława. Niestety wybór zdjęć był bardzo mały. Na większości odpowiednio dużych zdjęć ksiądz miał skierowany wzrok w przestrzeń lub obok obiektywu. Tylko na jednym, z dawnego atelier fotograficznego, miał wzrok skierowany prosto w obiektyw. Z tego zdjęcia skorzystałem, gdyż pochodziło ono sprzed kilku miesięcy przed tragicznym wydarzeniem. Ponadto jest zasada, że wizerunki świętych lub błogosławionych mają ich przedstawiać w możliwie ostatnich chwilach życia. Zanim wykonałem projekt obrazu musiałem wybraną, czarno-białą fotografię zdygitalizować, nadać jej barwy i wyostrzyć. Chciałem, aby cyfrowy projekt był maksymalnie dopracowany, co ułatwia potem malowanie obrazu. Najwięcej pracy było z odtworzeniem fryzury i ucha księdza Stanisława. Na oryginalnym zdjęciu np. małżowina uszna była zupełnie nieczytelna. Korzystałem wtedy z innych zdjęć i ujęć archiwalnych. Dodatkowo zdjęcie zawierało głęboki światłocień i lewa część twarzy była w całkowitym cieniu. Przy wyborze zdjęcia ważne było padanie światła z prawej strony, gdyż sarkofag znajduje się w lewej nawie kościoła, a ołtarz główny i tabernakulum (prawdziwe źródło światła) stoi właśnie po prawej. Gdy twarz księdza na projekcie była gotowa przystąpiłem do całości kompozycji obrazu. Zaproponowałem portret z różnymi wariantami tła, z gałązką oliwną w dłoni i bez dłoni. Był także projekt z „przestrzelonym” obrazem. Wykonałem zdjęcia oryginalnych otworów po kulach w habicie księdza i przeniosłem je na projekt. Ostatecznie, po konsultacjach z księżmi, tło obrazu stanowiło wnętrze lewej nawy kościoła, gdzie ksiądz został zamordowany. W tle widać ówczesny ołtarz, konfesjonał i organy z nutami. Jest także po lewej stronie delikatnie zaznaczona figurka Matki Bożej Fatimskiej. Kupiłem kilka gałązek palmowych i po ich sfotografowaniu wybrałem najlepiej ułożoną i oświetloną zgodnie ze światłem ogólnym. Zrobiłem też zdjęcia oryginalnego habitu i guzików z obszyciami, które umieściłem w projekcie cyfrowym. Obraz miał mieć format 58×78 cm, aby pasował do kamiennej wnęki nad sarkofagiem. Dlatego zatwierdzony przez księży projekt wydrukowałem w skali 1:1 i sprawdziliśmy jego dopasowanie wielkością, kolorystyką i treścią do wnęki. Wydruk ten do końca pracy był dla mnie wzorcem podczas malowania portretu. Ostatnia część pracy, gałązka palmowa, była malowana w kościele przy sarkofagu księdza, dokładnie w miejscu zamordowania. Miejsce to wypełniało silne, wielokolorowe światło padające z okiennych witraży, co uniemożliwiało malowanie. Dopiero nisko, przy posadzce refleksy witraży nie padały na obraz, co zmusiło mnie do pracy w pozycji klęczącej. Było to bardzo symboliczne, poczułem się jak w Tyńcu, „Ora et labora”. Gdy obraz został ukończony przygotowałem dla księży i organizatorów uroczystości beatyfikacyjnych profesjonalny skan obrazu o wielkiej rozdzielczości z zachowaniem w przekazanych plikach zgodnej z oryginałem skali kolorystycznej. Istotą obrazu sakralnego umieszczonego w miejscu świętym jest to, abyśmy nie zatrzymywali się na nim, lecz aby nasze modlitwy, wzrok i myśli, przenikały przez obraz do osoby świętej i dalej do Boga. Przy szczerej modlitwie obraz staje się „przeźroczysty i niematerialny”, gdyż nikt nie modli się przecież do obrazu. Podobnie jak nie darzymy uczuciem zdjęcia ukochanej osoby lecz osobę na nim przedstawioną. Tylko Bóg może uświęcić obraz i jego otoczenie, gdyż przepływająca Jego wszechmogąca Łaska może sprawić wszystko co On zechce. Bóg działa przez nas i naszą pracę, gdyż do takiej służby nas powołał. Bez wiary i modlitwy, dzieło będzie zwykłym obrazem jak zdjęcie obcej osoby w portfelu czy na tapecie telefonu. Bogu niech będą dzięki za tę pracę. Błogosławiony Księże Stanisławie Streichu, upraszaj wszelkie Boże Łaski każdemu, modlącemu się przez ten obraz.
Proces powstawania portretu:











































